Widzę, że koniecznie stało się moje zabranie w temacie głosu.
Otóż, w tej kulawej flejmce (co jakoś tak bez sensu wygasa) popieram Xtense'a, chociaż czemu studiuje anglistykę to chuj go wie, z jego zdolnościami to tylko i wyłącznie jakieś programowanie czy inne komputerowanie, bo to kasa jest konkret i praca, a takiego anglistę tak jak polonistę nikt nie szanuje.
Ale jeśli chodzi o charakter, to mimo moich tam chyba kilku z nim spięć wciąż i nadal go szanuję. Młody jest, ma tam jakieś pasje i zdolności, zrobił kilka kawałków muzycznych których do dzisiaj słucham jeżdżąc do pracy czasem.
Sprawa inaczej wygląda z ignusem i zanem. Dogłębne roczne studia psychologii pozwalają mi stwierdzić, że tak ig jak i zan mają duże kompleksy, są zawistnikami i istnieją trochę w tym świecie jak Jarosław i Lech Kaczyńscy, którzy ciągle szukają potwierdzenia, zapewnienia itd. (to, oczywiście, odprysk kompleksów).
ig dał się poznać jako osoba pozbawiona humoru, a już szczególnie na własny temat - tj. matematyki. Na siłę próbując udowodnić nie wiadomo co, zrobił z siebie raczej cudaka, klauna czy pośmiewskio, if you will. Wciąż, niska samoocena przebija przez te posty, bo człowiek pewny siebie, mocno stąpający w swej skórze po ziemii nie stara się pokazać ludziom na lewo i prawo że umie dodawać. A dlaczego? To proste. W mojej filozofii życiowej (TM) kieruję się tzw. CHARAKTEREM człowieka. Dlatego gdzieś tam w sondzie zjechaliśmy studentów jako "grupę społeczną" - bo jednak większość PPK-owych nerdów, a przynajmniej takie mam wrażenie, nie uznaje autorytetów, tj. słowa takie jak dr , prof., czy ks. przed nazwiskiem niewiele znaczą dopóty te osoby nie okażą się godne szacunku. To bardzo piękna postawa, często utrudniająca studiowanie (w Polsce, w innych krajach nie wymagają wiernopoddańczego stosunku studenta to psora). Now, nie mając wiary w samego siebie - a bo jestem przystojny, inteligentny, zabawny, umiem gadać z kobitami, mam fajnych kumpli, ciekawe plany karierowe - pokazuję innym, że wcale tak nie jest. I jeśli znam jakiś skomplikowany wzór matematyczny to... No właśnie, to co?
Takie odniosłem wrażenie z powagi podejścia do cyferek. Ale to samo istnieje i na innych kierunkach, w innych dziedzinach. Człowiek może być obryty, ale być strasznym tłukiem - wtedy wydaje mu się, że im więcej wie tym wyżej może się unieść nad szaraczków. Niech tak robi, jasne, ale jaki sens ma życie bez innych ludzi? Już lepiej zostać pustelnikiem, wtedy robi się to ze skromności i z mocnym przekonaniem.
A zatem: X ma pasję i jakiś tam charakter. ig umie dodawać, ale nie tyle że nikt go nie lubi - on sam siebie nie lubi.
Konkluzja: X WINS. I teraz fatality, a na koniec komunikat dla iga: you fail at life. The End.